Wakacje, wakacje i już po wakacjach …
Moje wakacje w 2011 roku, a przynajmniej ich druga część, to rodzinnie spędzony czas nad morzem (Pogorzelica-Trzebiatów-Kołobrzeg). Pogoda urozmaicona, ludzie bardzo różni – świat jest wspaniały!
W Pogorzelicy jest piękna plaża, na której, jak to nad polskim morzem, mnóstwo wypoczywających. W sierpniu zdarza się pierwszy sztorm. Niezbyt silny, ale malowniczy.
W Trzebiatowie kobiety z dziećmi siedzą nad dziurą wykopaną przed ponad rokiem. Miał tu powstać duży budynek, ale weszli archeolodzy, rozkopali, znaleźli jakieś kamienie i słoiki. Teraz trzeba pilnować rozbrykanych maluchów, żeby nie powpadały. Jest to zajęcie bardzo odpowiedzialne i angażujące – cały dzień Panie siedzą na świeżym powietrzu.
W Kołobrzegu ruch i gwar. Handel na deptaku nadmorskim wre, plaża nawet nie taka pełna. Kawiarnie, smażalnie wypełnione po brzegi, a pod pomnikiem zaślubin rozstawili się malarze. W centrum można ręcznie ruszyć z posad bryłę kuli ziemskiej – dzieciaki to uwielbiają.
[nggallery id=12]